Zachodnie społeczeństwa w stanie napięcia
Zachodnie demokracje mierzą się dziś z cichym kryzysem zdrowia psychicznego, który przenika wszystkie warstwy życia publicznego. Szereg nakładających się czynników – ekonomicznych, środowiskowych, kulturowych, technologicznych – powoduje pogorszenie kondycji psychicznej obywateli. Pandemia, wojna w Ukrainie, zmiany klimatu, galopujące koszty życia, presja mediów społecznościowych – wszystko to generuje zbiorowy niepokój i poczucie niepewności jutra. Szczególnie mocno odczuwa to młode pokolenie, które doświadcza narastającego „eko-lęku” związanego z kryzysem klimatycznym oraz frustracji wynikającej z niestabilności ekonomicznej i mieszkaniowej. Rosnące ceny energii i inflacja sprawiły, że 93% Europejczyków wskazuje dziś koszt utrzymania jako największe zmartwienie, co przekłada się na spadek dobrostanu fizycznego i psychicznego – nowy palący problem zdrowia publicznego.
Jednocześnie zmiany kulturowe i technologiczne osłabiają tradycyjne więzi społeczne. Coraz częściej relacje międzyludzkie zastępują cyfrowe algorytmy i ekrany – społeczeństwo mediów społecznościowych tworzy bańki informacyjne, sprzyja dezinformacji i polaryzuje debatę. Neurobiolog prof. Manfred Spitzer zauważa, że postęp tak zwanej singularyzacji (wzrost liczby jednoosobowych gospodarstw domowych), medializacji (więcej czasu spędzanego z mediami niż z ludźmi) oraz urbanizacji sprzyja poczuciu izolacji: „W mieście spotykam więcej ludzi niż na wsi, ale nie ma takich interakcji, jak tam, gdzie wszystkich znam”. Innymi słowy, kultura indywidualizmu i życia online osłabia więzi sąsiedzkie, rodzinne i wspólnotowe. Rezultat to społeczność coraz bardziej podzielona i osamotniona – prawdziwa epidemia samotności. Już przed pandemią COVID-19 samotność uznano na Zachodzie za poważny problem społeczny; dziś wiemy, że wiąże się ona z większym ryzykiem depresji, lęków, demencji, a nawet chorób serca. W Niemczech w szczycie lockdownów niemal 28% ankietowanych odczuwało dotkliwą samotność, wobec ok. 8% przed pandemią. W Polsce problem dotyczy wszystkich pokoleń, seniorzy tak jak młodzież zmagają się z kryzysem psychicznym i ponad 600 osób starszych rocznie odbiera sobie życie. To zatrważające statystyki, za którymi kryją się ludzkie dramaty, ale i realne koszty dla państwa. Już przed pandemią zaburzenia psychiczne dotykały 1 na 6 mieszkańców UE, a ich koszt ekonomiczny oszacowano na ponad 4% PKB (ponad 600 mld euro rocznie). Chorzy psychicznie częściej wypadają z rynku pracy, wymagają opieki i leczenia – obciążając system opieki zdrowotnej i hamując rozwój społeczno-gospodarczy.
Polaryzacja i utrata więzi społecznych
Wspomniane trendy przekładają się na pogłębiającą się polaryzację społeczną i narastający konflikt ideologiczny w codziennym życiu. Polityczne podziały przestały ograniczać się do parlamentu – przeniknęły do rodzin, miejsc pracy, szkół. Każda kwestia, od pandemii po prawa mniejszości, staje się zarzewiem sporu, często zażartego. Rok 2024 przyniósł wzrost skrajnych postaw ideologicznych na Zachodzie. Toczące się wojny (najwięcej konfliktów zbrojnych globalnie od II wojny światowej) to ekstremalna manifestacja tej polaryzacji, lecz również w czasach pokoju społeczeństwa przypominają kocioł pod ciśnieniem. Strach przed gospodarczą niepewnością, lęk przed obcymi (np. migrantami), szybkie zmiany obyczajowe (np. rozszerzanie praw dla różnych grup) i erozja zaufania do instytucji podsycają wzajemne uprzedzenia. W atmosferze ciągłego stresu zbiorowego łatwiej przychodzi odczłowieczanie oponentów, etykietowanie ich i traktowanie jak wrogów. To zaś podkopuje fundamentalne potrzeby psychiczne – poczucie wspólnoty, przynależności, bezpieczeństwa.
Efektem jest rekordowy poziom izolacji i osamotnienia jednostek. Ludzie wycofują się w swoje bańki (nierzadko zasilane przez algorytmy, które wzmacniają myślenie czarno-białe i podział na „nas” i „onych”). Pogrążeni w lęku obywatele coraz mniej ufają sobie nawzajem i państwu, co napędza błędne koło frustracji. Psycholodzy przestrzegają, że trwa zbiorowy kryzys zdrowia psychicznego, odzwierciedlający głębszą erozję życia społecznego. Zapomnieliśmy, jak ważne jest spokojnie się różnić, okazywać sobie nawzajem empatię i cenić różnorodność jako siłę – zamiast zamykać się w oblężonych obozach lęku. Innymi słowy, choroba psychiczna społeczeństwa stała się lustrem pokazującym pęknięcia w naszej wspólnocie.
Od kryzysu psychicznego do aktów przemocy
Tak zarysowany kryzys ma nie tylko wymiar indywidualny, ale i bezpieczeństwa publicznego. Gdy rośnie odsetek osób w głębokim kryzysie psychicznym, wzrasta nie tylko liczba samobójstw czy osób niezdolnych do pracy – rośnie też ryzyko nieprzewidywalnych aktów agresji ze strony jednostek będących „tykającymi bombami”. W środowisku przesyconym lękiem i gniewem niektóre osoby chwiejne emocjonalnie szukają ujścia – nierzadko zwracając się ku radykalnym ideologiom i przemocy. Według badania RAND, ponad połowa byłych ekstremistów politycznych przyznała, że to poczucie marginalizacji i osamotnienia pchnęło ich na drogę radykalizacji, a u większości istotną rolę odegrały problemy ze zdrowiem psychicznym. Co więcej, prawie 80% z nich zostało zrekrutowanych w sieci do ekstremistycznych grup – tam, gdzie znaleźli namiastkę wspólnoty i sensu. W skrajnych przypadkach spiralę tę widać w tragicznych wydarzeniach ostatnich lat: wielu masowych strzelców czy innych sprawców przemocy dzieliło się wcześniej w internecie swym gniewem i samotnością, zanim społeczności online utwierdziły ich w skrajnych poglądach. Gdy brak realnych więzi, internetowe echo-chambers potrafią niebezpiecznie podsycić resentymenty – a krok od resentymentu do radykalizacji bywa krótki.
Niestety, coraz częściej dochodzi do incydentów, w których kryzys psychiczny splata się z motywacją ideologiczną, prowadząc do tragedii. Polska doświadczyła tego na własnym podwórku: w maju br. na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego młody 22-letni student prawa uzbrojony w siekierę zaatakował pracowników uczelni – zginęła 53-letnia kobieta, a ciężko ranny został strażnik, który próbował obezwładnić napastnika. Społeczność akademicka była w szoku; pojawiły się pytania, co doprowadziło sprawcę do tak bestialskiego czynu (media donosiły nieoficjalnie o możliwych problemach psychicznych lub zażywaniu substancji psychoaktywnych przez zatrzymanego).
Również na świecie mnożą się przykłady nagłych aktów przemocy, których podłoże wiąże się z polityczną wrogością i osobistym kryzysem. W Stanach Zjednoczonych właśnie doszło do ataku na znanego działacza konserwatywnego Charlie’ego Kirka – podczas spotkania na uniwersytecie został on postrzelony przez zamachowca, gdy odpowiadał na pytania studentów. Kirk, czołowy komentator prawicy i sojusznik Donalda Trumpa, trafił w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zmarł mimo wysiłków lekarzy. Strzał padł z bliskiej odległości, siejąc panikę na kampusie. To dramatyczne wydarzenie jest częścią niepokojącego wzrostu przemocy politycznej w USA – dotykającej zarówno polityków i działaczy, jak i zwykłych obywateli, niezależnie od barw partyjnych. W ostatnich miesiącach doszło tam m.in. do zabójstwa stanowej parlamentarzystki z Minnesoty i jej męża w ich domu, podpalenia parady w Kolorado czy ataku na dom gubernatora Pensylwanii – incydentów motywowanych nienawiścią polityczną lub ideologiczną. Nawet były prezydent Trump padł ofiarą zamachu – został postrzelony podczas wiecu wyborczego w 2024 r.
Dlaczego dochodzi do takich czynów? Komentatorzy zwracają uwagę, że radykalizacja języka debaty publicznej w internecie przekłada się bezpośrednio na realne zagrożenia. „Ktokolwiek dziwi się, że doszło do ataku na Charlie’ego Kirka, nie zwracał uwagi. Wystarczy zajrzeć na Reddit czy Twitter – pełno tam jawnych wezwań do przemocy z powodów politycznych. Jeśli nie nazwiemy w porę tego zjawiska i nie zareagujemy, takie rzeczy będą dziać się nadal” – ostrzegał w mediach społecznościowych znany amerykański streamer Zack (ps. Asmongold), komentując zamach na Kirka. Ta opinia oddaje odczucia wielu – internet pełen jest skrajnych, “odczłowieczających” przekazów, które mogą trafić na podatny grunt osób chorych, sfrustrowanych czy pogrążonych w maniakalnych teoriach spiskowych. Gdy brak odporności psychicznej i wsparcia otoczenia, taka osoba może przejść od słów do czynów.
Gdy wrogowie to wykorzystują – psychika jako pole walki
Warto spojrzeć na ten kryzys również z perspektywy geopolitycznej. Osłabienie kondycji psychicznej społeczeństw zachodnich nie umyka uwadze wrogich aktorów międzynarodowych. Szczególnie Rosja od lat prowadzi operacje dezinformacyjne i działania z zakresu wojny hybrydowej, które celowo mają pogłębiać podziały społeczne na Zachodzie. Kreml wie, że społeczeństwo skłócone, zalęknione i nieufne to społeczeństwo słabe – bardziej podatne na wpływy zewnętrzne i mniej zdolne do kolektywnej odpowiedzi na zagrożenia. Jak ujął to jeden z analizujących te zjawiska ekspertów, Rosja realizuje strategię „wyposażania chaosu w broń”: poprzez cyberataki, sabotaż infrastruktury, tajne operacje i manipulację informacją stara się zdestabilizować Zachód od środka, poniżej progu otwartej wojny. W praktyce oznacza to zalew fałszywych lub skrajnie zmanipulowanych treści w przestrzeni online – od teorii spiskowych po fabrykowane newsy – które mają wzbudzać strach, wściekłość i wzajemną wrogość. To klasyczna taktyka określana przez analityków jako „firehose of falsehood” (strażacki wąż kłamstw): ogromna ilość niskiej jakości przekazów, która zalewa przestrzeń publiczną, zaciemnia prawdę i podsyca konflikty. Celem jest skłócić społeczeństwa zachodnie, skonfliktować obywateli między sobą – bo każde pęknięcie wewnętrzne jest dla Moskwy małym zwycięstwem.
Polska – z racji położenia i sytuacji geopolitycznej – również znajduje się na celowniku takich operacji. Służby niejednokrotnie ostrzegały przed rosyjskimi próbami siania paniki (choćby poprzez fałszywe alarmy bombowe w szkołach czy fake newsy dotyczące uchodźców). Weaponizacja zdrowia psychicznego może mieć bardziej subtelne formy: od promowania narracji antyszczepionkowych po podsycanie nienawiści wobec grup społecznych, co nakręca stres i agresję wśród co bardziej podatnych jednostek. Długofalowo, państwo zmagające się z epidemią depresji, uzależnień, samobójstw i przemocy domowej staje się mniej wydolne i stabilne. Kreml zdaje sobie z tego sprawę – osłabiając tkankę społeczną przeciwnika, realizuje swoje cele bez jednego wystrzału. Jest to element szerszej wojny psychologicznej, jaką autorytarne reżimy toczą z demokracjami. Dlatego dbałość o zdrowie psychiczne społeczeństwa to dziś nie tylko kwestia zdrowotna, ale i strategiczna – filar odporności państwa.
Jak odzyskać równowagę? Rekomendacje dla decydentów i społeczeństwa
Skala zjawiska jest alarmująca, ale nie pozostajemy bezradni. Aby odwrócić niebezpieczny trend ”uzbrajania wszystkiego” (w tym przypadku – ludzkich słabości), potrzebne są zintegrowane działania polityczne i społeczne. Kluczowe kierunki to:
- Postawienie zdrowia psychicznego na pierwszym planie polityki – konieczne jest zwiększenie inwestycji w system opieki psychiatrycznej, terapię i profilaktykę. Eksperci UE podkreślają potrzebę pilnego wzmocnienia kadr psychiatrycznych, rozwijania poradni zdrowia psychicznego oraz walki ze stygmatyzacją chorób psychicznych. Zdrowie psychiczne powinno być traktowane na równi z fizycznym; niezbędne są kampanie edukacyjne uświadamiające, że szukanie pomocy to oznaka odwagi, nie słabości.
- Walka z samotnością i odbudowa więzi międzyludzkich – rządy i samorządy powinny wspierać inicjatywy społeczne integrujące ludzi: od centrów społeczności lokalnych, przez programy sąsiedzkie i wolontariat, po tworzenie przyjaznych przestrzeni publicznych sprzyjających interakcji. W Wielkiej Brytanii powołano już Ministerstwo ds. Samotności – to sygnał, że problem jest systemowy. W Polsce warto rozważyć podobne podejście przekrojowe, łączące politykę senioralną, edukację i kulturę w celu przywrócenia wspólnotowości. Jak trafnie wskazała psycholog Kike Esnaola, musimy na nowo nauczyć się „doceniać różnorodność, z szacunkiem się spierać i budować jedność ponad podziałami” – inaczej nie obniżymy temperatury wrzącego kotła społecznego.
- Łagodzenie polaryzacji politycznej – odpowiedzialność spoczywa tu zwłaszcza na klasie politycznej i mediach. Należy tonować agresywną retorykę i unikać języka wykluczenia. Politycy powinni dawać przykład poprzez dialog ponad podziałami w sprawach fundamentalnych dla państwa. W debacie publicznej trzeba przywrócić kulturę konstruktywnej dyskusji – tworzyć fora, gdzie obywatele o odmiennych poglądach mogą się spotkać i wysłuchać nawzajem. Tylko odbudowując minimum zaufania społecznego zahamujemy dalszą plemienną wojnę wszystkich ze wszystkimi.
- Bezpieczniejsza przestrzeń informacyjna – platformy internetowe oraz organy państwa muszą skuteczniej reagować na mowę nienawiści i groźby pojawiające się online. Konieczne jest egzekwowanie regulaminów serwisów i prawa karnego wobec jawnych wezwań do przemocy. Równie ważna jest walka z dezinformacją: szybsze prostowanie fake newsów, edukacja medialna ucząca krytycznego myślenia, oznaczanie źródeł wpływu zewnętrznego (np. botów rozsiewających propagandę). Społeczeństwo poinformowane i odporne na manipulacje to społeczeństwo mniej podatne na strach i panikę.
- Mobilizacja społeczna i empatia na co dzień – wreszcie, każdy z nas jako obywatel może pomóc odbudować społeczną solidarność. Czasem drobne gesty – rozmowa z samotnym sąsiadem, zainteresowanie się kolegą w kryzysie, zaangażowanie w lokalną inicjatywę – mogą uratować czyjeś zdrowie, a nawet życie. Opinia publiczna powinna otrzymać jasny przekaz: zdrowie psychiczne to nasza wspólna sprawa. Tylko poprzez współdziałanie obywateli, organizacji i władz możemy stopniowo odbudować kapitał zaufania i wzajemnego wsparcia, który stanowi najlepszą szczepionkę przeciw destabilizacji.
Kryzys zdrowia psychicznego na Zachodzie to w gruncie rzeczy objaw głębszych zjawisk społecznych. Politycy w Polsce i Europie powinni traktować go nie jak prywatny problem jednostek, lecz jak priorytet państwowy – wyzwanie zarówno dla systemu ochrony zdrowia, jak i dla bezpieczeństwa narodowego. Wzmocnienie psychicznej odporności społeczeństwa będzie bowiem w nadchodzących latach kluczowe dla utrzymania spójności, dobrobytu i stabilności naszych demokracji. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, zaniedbanie tej sfery może mieć tragiczne konsekwencje. Pora więc rozbroić ten cichy kryzys, zanim zostanie on wykorzystany przeciwko nam. Zdrowa psychika społeczeństwa to dziś równie ważna broń obronna, co silna armia czy sprawna gospodarka.